Zajęłam się kolejnym notesem wątpliwej urody. Nie wiem, kiedy będę je wszystkie wykorzystywać, ale przynajmniej robię coś użytkowego. Bo przyznam, że mam trochę awersję do sztuki dla sztuki. Ślinię się na widok LO robionych przez inne dziewczyny, a sama kompletnie nie umiem się za to zabrać, bo nie wiem co potem z taką pracą robić. Przez pół roku zrobiłam jedynie dwa layouty i to tylko dlatego, że wymyśliłam sobie album nt. podróży. Bardzo chciałabym zmobilizować się do takich spontanicznych prac, ale zamiast tego pacykuję kolejny notes. Bo praktyczniejszy. No trudno, co robić.
Ta czarna obwódka to taśma wypruta z kasety video. Polecam ten materiał jako kolejną taniochę. Pewnie każdy ma w domu jakąś starą kasetę.
A tak było przed renowacją:
Ostatnimi czasy, w ramach wykorzystywania zasobów, zaprzyjaźniłam się z dwoma podobnymi zeszycikami, których kartki są kolorowe. Mam plan, że gdy zostanie po jednej kartce z każdego koloru, z zeszycików powstaną jakieś żurnale. Ale nie o tym chciałam. Oto kolejny powód, dla którego warto odwiedzać lumpeksy:
Mamy tu dwa zeszyciki. Oba w okładkach z szarego papieru, oba wypełnione kolorowymi karteluchami. Ten po lewej (znacznie mniejszy) kupiłam kiedyś w ramach gadżeciarskiego zamroczenia w lanserskim sklepie Muji. Zapłaciłam pewnie pod 20 zł, czyli naprawdę niemało. Notes po prawej stronie uśmiechnął się do mnie w lumpeksie. Kosztował 3 zł i znacznie częściej korzystam właśnie z niego. Dlatego polecam, by oprócz nurzania się w kieckach i bluzeczkach, popatrzeć czasem, czy coś ciekawego nie leży przy kasie lub na półkach z duperelami do domu.
Na koniec tej długiej notki jeszcze jedna ważna sprawa. Niedawno dzięki blogowi poznałam
Magdę, która jest nauczycielką. Bardzo żałuję, że sama nigdy nie trafiłam w szkole na kogoś z takim entuzjazmem do zmieniania świata na lepszy. Magda napisała do mnie: "Jakiś czas temu zakochałam się w scrapbookingu i swoją pasję chcę przelać na swoich uczniów - w ubiegłym roku szkolnym próbowałam coś z nimi tworzyć na godzinach kartowych. Gdy zobaczyłam postępy w pracy dzieci i ich radość z tworzenia, napisałam innowację dotyczącą wprowadzenia rękodzieła jako stałego elementu pracy szkoły. Wybłagałam dyrekcję o specjalną salę - pracownię". Na tym niestety skończyły się możliwości szkoły, a rodzice nie są w stanie ciągle kupować materiałów do scrapowania. Magda bawi się w rękodzieło z dziewczynkami w wieku 9-12 lat. Myślę, że to świetnie, gdy dzieciaki mają nowe pasje, czymś się fascynują. Dzięki temu mają mniejsze zapędy do robienia głupot. Entuzjastycznie nastawiona nauczycielka zaczęła rozsyłać do scrapowych sklepów prośbę o jakieś uszkodzone materiały dla dzieciaków. Zdziwiłam się, że spotkały ją dość chłodne reakcje. Teraz kombinuje, jak pozyskać środki z różnych fundacji. Czy ktoś z Was miał taką fajną panią w szkole?
No i tu zrodził się mój pomysł. Pewnie każda z Was ma w swoich zbiorach coś niepotrzebnego. Czasem jakieś materiały się nam nudzą, czasem kupimy i nie wiemy, jak wykorzystać itp. Może uda nam się zebrać garść przydasiów dla podopiecznych Magdy? Kto chętny, niech odezwie się do
mnie. Uważam, że ludzi z pasją trzeba wspierać, szczególnie, gdy nie kosztuje to wiele.
A tu kilka prac dzieciaków (zdjęcia Magdy):