Krótko dziś będzie, celebruję weekend. Wytęskniłam się za rękodziełem ogromnie, bo przez cały tydzień próbowałam odpowiedzialnie zarabiać na życie. W piątek w końcu rzuciłam się na zabawki i od tej pory nie mogę przestać. Gdy tylko Luby na moment przyśnie, odwróci się, zajmie się czymś swoim, to ja coś przyklejam, doklejam, rysuję. Efekty będę zapewne pokazywać jeszcze przez jakiś czas. Na pierwszy ogień coś na bieżące wyzwanie recyklingowe Art Piaskownicy. Wzięłyśmy na warsztat opakowania po lekach. Wiadomo, jesień, grypy i zaraz zacznie się łykanie różnych specyfików garściami. Warto to sobie umilić odrobiną twórczej roboty. Ja zrobiłam kartkę z wyznaniem dla mojego Lubego. Ot tak, bez okazji.
Postawiłam na minimalizm, ale bez nutki różu się nie obyło.Nie bawiłam się w kamuflowanie opakowania po tabletkach. Zostawiłam je widoczne w całej okazałości.
Koniecznie sprawdźcie, co innego (i bardziej subtelnego) można zrobić z blistrami, które zazwyczaj nie za dobrze się nam kojarzą.
Postawiłam na minimalizm, ale bez nutki różu się nie obyło.Nie bawiłam się w kamuflowanie opakowania po tabletkach. Zostawiłam je widoczne w całej okazałości.
Koniecznie sprawdźcie, co innego (i bardziej subtelnego) można zrobić z blistrami, które zazwyczaj nie za dobrze się nam kojarzą.