Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wrocław. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wrocław. Pokaż wszystkie posty

18 lutego 2013

Nie wiem, jak u Was, ale u mnie już wiosna

I co z tego, że zdjęcie z listopada? I co z tego, że w puchówce? I co z tego, że temperatury ujemne? Se wykleiłam wiosenne kolory i kto zabroni?
Jakże ja mam dość tej szarzyzny paskudnej. Złapałam więc za słodkie kolory i machnęłam pracę do dzisiejszej piaskownicowej mapki. Swoją drogą, bardzo ją Wam polecam, bo wykleja się z nią błyskawicznie i bezstresowo.



Już od dawna chciałam wykorzystać ten miętowy papier scrapperin, ale jakoś ciągle nie umiałam dobrać dodatków. Jak mogłam nie wpaść na rzecz tak oczywistą, jak róż? W ogóle ostatnio zaniedbuję ten kolor, ale obiecuję poprawę!
Cmokam wiosennie!

20 grudnia 2012

Szaleniec liściowy

Kontynuuję odwyk i zamiast przejmować się zimą, powracam do złotej jesieni. A to za sprawą Asi, która do świątecznej przesyłki (będę chwalić się niebawem), dorzuciła mi 15 rzeczy. Były one tak idealnie zgrane ze sobą i tak jesienne, że od razu mnie tknęło do oprawienia fociszy z pobytu we Wrocławiu. Te cudne dni czekają na album, ale z racji braku czasu, na razie będzie LO. Bohaterką jest Gurka, która wariowała w liściach, niczym mała dziewuszka. Chyba wszystkie właśnie za to ją kochamy?




Po raz kolejny okazało się, że 15 rzeczy to baaardzo dużo. Ale na tym przecież polega wyzwanie.

Dzięki uprzejmości Asi, mogę pokazać fotkę zestawu. Ja oczywiście zbyt się podnieciłam, by o tym pamiętać.

by Asia-majstruje
 

7 listopada 2012

Kolejny efekt wina, a do tego efekt sklerozy

No to co, jadymy dalej z wrocławską twórczością. Kolorystycznie byłam spójna do bólu. Wszystkie prace można zlepić ze sobą i będą się trzymać kupy. Ale przynajmniej są to barwy ładne, więc nie ma co narzekać. Czuję jednak, że jak pewnego dnia znowu złapię za róż, to będą Was boleć oczy.
Ale wróćmy do kolorów wrocławskich:



Trochę to jakoś biednie wygląda, chciałam w domu jeszcze coś dokleić, ale zostałam spacyfikowana przez dziewczyny. Że nie wolno, że liczy się tylko to, co naklejone 7 godzin od domu i takie tam. Dlatego pretensje należy zgłaszać do tych z poprzedniej notki. Natomiast reklamacje w kwestii jakości zdjęcia proszę wysyłać do pana listopada, który uprzykrza mi życie od samego początku.

Ha! W tytule jest jeszcze o sklerozie. Ta jest tak daleko posunięta, że w końcu zapomniałam o tym, co miałam tu dorzucić. No ale tytuł mi przypomniał na szczęście. Mamy w Piaskownicy nowe, superfajne fotowyzwanie. Madzia kazała sklejać tryptyki jesienne. Niestety czas na to pozostał już tylko do piątku, ale z pewnością większość z Was miała już okazję to wyzwanie wyłapać. Mój tryptyk jest chyba dość nietypowy.


 Resztę kompozycji, nieco bardziej romantycznych i przemyślanych, znajdziecie na Art Piaskownicy.

6 listopada 2012

O tym, jak picie wina szklankami wzmaga produktywność

Człowiek przez jeden dzień stara się być odpowiedzialny, porządny, wziąć się za robotę, potraktować zleceniodawców serio, a zanim się obejrzy, laski wszystko za niego zrelacjonują. Trochę, choć chyba jeszcze nie wszystko, wypaplał już Mirak, no a już całą resztę dopowiedziała Ruda. Ale co mi tam. Ja jak zawsze nawalę za dużo zdjęć i będę dzięki temu taka oryginalna. Ostrzegam, naprawdę dużo zdjęć.

Wszystko zaczęło się w sobotę o 5 rano, gdy otworzyłam oko i zobaczyłam totalną ciemność, ale i tak musiałam się poderwać. Dobrze, że trochę odespałam w busie, który wiózł mnie na miejsce przez 7 godzin. Wrocławiu, przybliż się trochę! Drogę umilały mi SMSy od Miraczka. Pierwszy kompromitujący tekst padł właśnie w jednym z nich. Uwaga, wyśmiewam się. Dopytywałam, czy Guru przyjedzie, bo szaleńca noga bolała i coś to niedobrze wyglądało. Mira pisała tylko, że nie wie (potem się okazało, że jest wstrętnym ściemniaczem). A potem był ciąg:
M: gdzie jesteś?
L: mówi Ci coś Gęsia Górka?
M: nic nie mówi, chyba nie uda się jej dotrzeć
Kurtyna. Oklaski. 
Marysza, miałaś godne zastępstwo :)
I tak Guru została Gęsią Górką, w dodatku bardzo szczwaną, bo oczywiście do Wrocławia przyjechała i tylko chciała zestresować ciocię Lejdi. Foch.
Ale niech już stanie się nieuniknione. Obrazki! (część ukradziona od Mirka i Gurka)

 Laski odebrały mnie z dworca i śmig mig do wyższej szkoły feng shui na zlot i szoping.

Wymacałam Plakatówkę

Wymacałam też Ibisiastą, ale nikt nie uwiecznił

Na każdym zlocie ktoś zagląda mi w dekolt

Opiekuńczy Mironek wziął dla mnie zupę w termosie, bym nie zemdlała przy scrapowaniu. Dyniowa, pycha, wszyscy zazdrościli


Była też Dorotka, której ponoć wystaje pępek. Nie miałam śmiałości sprawdzić


Dzióóóóbki

 Po lewej twórczy szał, po prawej Ruda, którą zaadoptowałyśmy na resztę weekendu

Gurek robi za kasownik


Omlet a'la Mirrrron


Galerianki

Zaczęło się kulturalnie, od soku

Wzięłyśmy wizytówki, naklejki i, jak powiedział barman, 'wszystko, co za darmo'


Strasznie ciemne zdjęcie, które zostanie nocą oscrapowane

A hangover będzie dopiero jutro




No i się zaczęło. Justa otwiera butelki, Mirak scrapuje w pozycjach jogi

Brzdęk
 
Nazajutrz, o dziwo, miałyśmy nadal sporo energii na rozpirzanie miasta





Gurek-materialista



 
Zapiszę się do pana na korki z żurnalingu



Gęsia Górka podwędziła kilka aparatów


I niczym rasowe turystki obejrzałyśmy kłódki. Jestem zawiedziona, bo ani Mirak, ani Gurek nie przypięły kłódki dla mnie



Guru najadła się szaleju i wariowała w liściach



Na rogu ul. Więziennej znalazłyśmy Justę


Niestety Mironek nie wróci już więcej do Madame, bo narobiłyśmy siary ze 'wszystkim, co za darmo'

A tak było naprawdę



Nie wszyscy mieli dużo energii

Mira nie zjadła za dużo swojego ciasta

Turbodzióbki






Gurek radosny nawet w dżdżu

Wrocław u naszych stóp

Gdybyśmy miały tę focię minionej nocy, ech

Gęsia Górka opuszcza nas strasznie zapchanym pociągiem

I jest nam smutno. A potem na pewno dziewczynom było smutno, że wtarabaniłam się do napchanego busa i pocięłam na Warszawę

Czy ktoś ma wątpliwości, jak było? Laski, dziękuję Wam za troskliwą opiekę, wino, natychanie do scrapowania i dzielne pozowanie do zdjęć. Szczególne ukłony dla Miraczka, który własne łóżko oddał, nakarmił, oprowadził, użyczył przydasi i potem pewnie przepraszał ukochanego za 'nie-convenience'. Cmok dla Was wszystkich i oby częściej. Moja kanapa czeka.
A gdyby jeszcze zdjęć było mało, to dorzucę jeszcze pracę. Bo nie myślcie sobie, że tylko bimbałyśmy. Ja przywiozłam trzy LOsy. Wszystkie takie same, ale co zrobić.
Ten poniżej powstał w ramach naszej gorączki sobotniej nocy. Mirak wydrukował nam to samo zdjęcie i zaczęłyśmy kleić. Przypadkowo okazało się, że trzy z nas wybrały też ten sam podpis. To i Gęsia Górka musiała, biedula. Zobaczcie pozostałe prace na blogach dziewczyn. Moja wygląda tak:



Tych, którym nie zawiesił się internet przy tej ogromnej relacji, całuję gorąco!
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...