Człowiek przez jeden dzień stara się być odpowiedzialny, porządny, wziąć się za robotę, potraktować zleceniodawców serio, a zanim się obejrzy, laski wszystko za niego zrelacjonują. Trochę, choć chyba jeszcze nie wszystko, wypaplał już
Mirak, no a już całą resztę dopowiedziała
Ruda. Ale co mi tam. Ja jak zawsze nawalę za dużo zdjęć i będę dzięki temu taka oryginalna. Ostrzegam, naprawdę dużo zdjęć.
Wszystko zaczęło się w sobotę o 5 rano, gdy otworzyłam oko i zobaczyłam totalną ciemność, ale i tak musiałam się poderwać. Dobrze, że trochę odespałam w busie, który wiózł mnie na miejsce przez 7 godzin. Wrocławiu, przybliż się trochę! Drogę umilały mi SMSy od Miraczka. Pierwszy kompromitujący tekst padł właśnie w jednym z nich. Uwaga, wyśmiewam się. Dopytywałam, czy
Guru przyjedzie, bo szaleńca noga bolała i coś to niedobrze wyglądało. Mira pisała tylko, że nie wie (potem się okazało, że jest wstrętnym ściemniaczem). A potem był ciąg:
M: gdzie jesteś?
L: mówi Ci coś Gęsia Górka?
M: nic nie mówi, chyba nie uda się jej dotrzeć
Kurtyna. Oklaski.
Marysza, miałaś godne zastępstwo :)
I tak Guru została Gęsią Górką, w dodatku bardzo szczwaną, bo oczywiście do Wrocławia przyjechała i tylko chciała zestresować ciocię Lejdi. Foch.
Ale niech już stanie się nieuniknione. Obrazki! (część ukradziona od Mirka i Gurka)
Laski odebrały mnie z dworca i śmig mig do wyższej szkoły feng shui na zlot i szoping.
 |
Wymacałam Plakatówkę |
 |
Wymacałam też Ibisiastą, ale nikt nie uwiecznił |
 |
Na każdym zlocie ktoś zagląda mi w dekolt |
 |
Opiekuńczy Mironek wziął dla mnie zupę w termosie, bym nie zemdlała przy scrapowaniu. Dyniowa, pycha, wszyscy zazdrościli |
 |
Była też Dorotka, której ponoć wystaje pępek. Nie miałam śmiałości sprawdzić |
 |
Dzióóóóbki |
Po lewej twórczy szał, po prawej Ruda, którą zaadoptowałyśmy na resztę weekendu
 |
Gurek robi za kasownik |
 |
Omlet a'la Mirrrron |
 |
Galerianki |
 |
Zaczęło się kulturalnie, od soku |
 |
Wzięłyśmy wizytówki, naklejki i, jak powiedział barman, 'wszystko, co za darmo' |
 |
Strasznie ciemne zdjęcie, które zostanie nocą oscrapowane |
 |
A hangover będzie dopiero jutro |
No i się zaczęło. Justa otwiera butelki, Mirak scrapuje w pozycjach jogi
 |
Brzdęk |
 |
Nazajutrz, o dziwo, miałyśmy nadal sporo energii na rozpirzanie miasta |
 |
Gurek-materialista |
 |
Zapiszę się do pana na korki z żurnalingu |
 |
Gęsia Górka podwędziła kilka aparatów |
I niczym rasowe turystki obejrzałyśmy kłódki. Jestem zawiedziona, bo ani Mirak, ani Gurek nie przypięły kłódki dla mnie
Guru najadła się szaleju i wariowała w liściach
 |
Na rogu ul. Więziennej znalazłyśmy Justę |
 |
Niestety Mironek nie wróci już więcej do Madame, bo narobiłyśmy siary ze 'wszystkim, co za darmo' |
 |
A tak było naprawdę |
 |
Nie wszyscy mieli dużo energii |
 |
Mira nie zjadła za dużo swojego ciasta |
 |
Turbodzióbki |
 |
Gurek radosny nawet w dżdżu |
 |
Wrocław u naszych stóp |
 |
Gdybyśmy miały tę focię minionej nocy, ech |
 |
Gęsia Górka opuszcza nas strasznie zapchanym pociągiem |
 |
I jest nam smutno. A potem na pewno dziewczynom było smutno, że wtarabaniłam się do napchanego busa i pocięłam na Warszawę |
Czy ktoś ma wątpliwości, jak było? Laski, dziękuję Wam za troskliwą opiekę, wino, natychanie do scrapowania i dzielne pozowanie do zdjęć. Szczególne ukłony dla Miraczka, który własne łóżko oddał, nakarmił, oprowadził, użyczył przydasi i potem pewnie przepraszał ukochanego za 'nie-convenience'. Cmok dla Was wszystkich i oby częściej. Moja kanapa czeka.
A gdyby jeszcze zdjęć było mało, to dorzucę jeszcze pracę. Bo nie myślcie sobie, że tylko bimbałyśmy. Ja przywiozłam trzy LOsy. Wszystkie takie same, ale co zrobić.
Ten poniżej powstał w ramach naszej gorączki sobotniej nocy. Mirak wydrukował nam to samo zdjęcie i zaczęłyśmy kleić. Przypadkowo okazało się, że trzy z nas wybrały też ten sam podpis. To i Gęsia Górka musiała, biedula. Zobaczcie pozostałe prace na blogach dziewczyn. Moja wygląda tak:
Tych, którym nie zawiesił się internet przy tej ogromnej relacji, całuję gorąco!