Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wielkanoc. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wielkanoc. Pokaż wszystkie posty

7 kwietnia 2012

Sing Hallelujah!

Powoli chyba wracam do żywych. Chyba pozytywnie zadziałało na mnie szukanie innych rozrywek niż skrapowanie. Pobawiłam się nieco w inne rzeczy i jakoś lżej zasiadało mi się do skrapa. O tych innych aktywnościach będzie za jakiś czas. Na razie cicho sza.
Na liftonoszkowym blogu najbardziej lubię takie prace, które z jednej strony zapierają dech, a z drugiej wywołują przerażenie. Że niby ja mam zrobić coś tak skomplikowanego? Do takich prac przykładam się najbardziej, a przy tym uczę się nowych rzeczy. Ucieszyło mnie niezmiernie, gdy immacola wskazała nam delikatną, anno-mariową pracę. Bo to właśnie jest jedno z tych wyzwań, gdzie trzeba się napracować. Oczywiście oryginał pozostaje dla mnie niedoścignionym ideałem, ale cieszę się z ubabranych farbą dłoni (i koszulki, i stołu, i podłogi, i zlewu, i wszystkiego dookoła). Mam nadzieję, że znowu mi się zachce coś robić.



Taaak, pierwszy raz użyłam kwiatków!
A skoro zrobiło się świątecznie, to życzę Wam, żeby jutro się pięknie wypogodziło, żeby w poniedziałek nie było Dyngusa z nieba, żeby Wasze święconki były najpiękniejsze, śniadania najsmaczniejsze, a rodzina w dobrych nastrojach.

Na koniec taka wielkanocna kolęda:


Apdejt: Banan nawiedził me lico. Wczoraj zapytałam w pobliskiej kwiaciarni o jaskry, o których śnię po prostu. Pani była zdziwiona, bo w tej menelskiej okolicy nikt raczej nie pyta o takie kwiaty. Tu w ogóle rzadko się kupuje kwiaty. Widać moje pytanie zrobiło na niej wrażenie, bo dziś w kwiaciarni stał wielki, bladoróżowy bukiet. Ja uszczknęłam z niego tylko trzy sztuki, ale może znajdą się też inni amatorzy.


Jak ich nie kochać?

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...