Dziś będzie krótko, bo po baaaardzo intensywnym i przedłużonym weekendzie mam baaaardzo intensywne zaległości służbowe. Napiszę coś tam za kasę i wrócę z opowiadaniem o małym zlocie, który odbywał się tu przez ostatnie dni. Ale na razie cicho, sza.
Najpierw będzie o wyjątkowym piątku. Moja Ola postanowiła już jakiś czas temu, że chciałaby mieć w posiadaniu trochę fajnych zdjęć. Ponieważ widziała dokonania Ani, dogadałyśmy się we trzy w kwestii sesji. Ania czesała i trzymała aparat, ja makijażowałam, dostarczałam gadżetów i czasem rozśmieszałam, powodując irytację modelki. To że sesja się odbyła to właściwie cud. Dzień wcześniej padało, było szaro i mglisto. Dzień później nawaliło śniegu. A piątek okazał się słoneczny, uroczy i prawdziwie jesienny. Ola wyszła cudownie, ma teraz masę rewelacyjnych fotek, a wszystkie koleżanki jej zazdroszczą. A ja wyciągnęłam jeden ze ślicznych portretów, bo bardzo był mi potrzebny do skrapa. Na Art Piaskownicy kolejna odsłona wyzwania 12/12, taka typograficzna. Ja jednak nie zainspirowałam się ani samymi znakami, ani ich kolorami, tylko treścią napisu.
Praca powstawała w zajebistym towarzystwie i fantastycznej atmosferze, ale o tym będzie niebawem.
Najpierw będzie o wyjątkowym piątku. Moja Ola postanowiła już jakiś czas temu, że chciałaby mieć w posiadaniu trochę fajnych zdjęć. Ponieważ widziała dokonania Ani, dogadałyśmy się we trzy w kwestii sesji. Ania czesała i trzymała aparat, ja makijażowałam, dostarczałam gadżetów i czasem rozśmieszałam, powodując irytację modelki. To że sesja się odbyła to właściwie cud. Dzień wcześniej padało, było szaro i mglisto. Dzień później nawaliło śniegu. A piątek okazał się słoneczny, uroczy i prawdziwie jesienny. Ola wyszła cudownie, ma teraz masę rewelacyjnych fotek, a wszystkie koleżanki jej zazdroszczą. A ja wyciągnęłam jeden ze ślicznych portretów, bo bardzo był mi potrzebny do skrapa. Na Art Piaskownicy kolejna odsłona wyzwania 12/12, taka typograficzna. Ja jednak nie zainspirowałam się ani samymi znakami, ani ich kolorami, tylko treścią napisu.
Praca powstawała w zajebistym towarzystwie i fantastycznej atmosferze, ale o tym będzie niebawem.