Człowiekowi się wydaje, że coś tworzy. Że przerabia śmietki na coś nowego. Żyłam w takim przekonaniu, dopóki pan Romek z Narewki nie pochwalił się swoją pasją. Wtedy zapytałam siebie po cichu: co ty k.... wiesz o rękodziele?
Historia zaczyna się od tego, że pan Romek ma problemy z sercem. Ciągle jakieś operacje, stenty, teraz czeka na rozrusznik. Po moim dziadku wiem, że przy takich chorobach ręce szybko zaczynają odmawiać posłuszeństwa, zaczynają drżeć, trudno jest coś utrzymać. Pan Romek, podobnie jak mój dziadek, nie za bardzo taki stan rzeczy chciał zaakceptować. I zabrał się za dłubanie precyzyjnych robótek w ramach rehabilitacji. Te precyzyjne robótki wyglądają tak:
Zaczynał od domków z zapałek, bo tak doradziła mu mama. Ale potem pokombinował i poszedł w taki recykling, że naprawdę trudno to sobie wyobrazić. Ściany powstają ze skrzynek po pomarańczach, pociętych na kawałki wielkości zapałek właśnie. Są też ścinki, które pan Romek dostaje w tartaku. A dach, dach to już wyższa szkoła jazdy. Bo nasz rękodzielnik rozbiera szyszki na części pierwsze. Potem te łuski moczy, suszy, lakieruje, no cuda wianki. Okazuje się, że żadne naklejki, żadne media, żadne ćwieki nie są potrzebne, żeby tworzyć coś, co urywa łeb. Teraz pan Romek powoli zamierza odtwarzać narewkowskie obiekty, np. cerkiew i szkołę. Jedyne, co w domkach mi się nie spodobało, to zasłony. Też recyklingowe, zrobione z takiej szarej watoliny, którą wykorzystuje się na ścierki do podłogi. O nie, panie Romku! Naszykowałam już koroneczkę, zamówiłam z netu darmowe próbki tkanin i zamierzam zaopatrzyć twórcę w coś bardziej subtelnego. Fajnie byłoby też znaleźć dla tych domków jakiś zbyt. Ale nie wiem, kto mógłby pokusić się o taki zakup. Może macie jakiś pomysł?
Historia zaczyna się od tego, że pan Romek ma problemy z sercem. Ciągle jakieś operacje, stenty, teraz czeka na rozrusznik. Po moim dziadku wiem, że przy takich chorobach ręce szybko zaczynają odmawiać posłuszeństwa, zaczynają drżeć, trudno jest coś utrzymać. Pan Romek, podobnie jak mój dziadek, nie za bardzo taki stan rzeczy chciał zaakceptować. I zabrał się za dłubanie precyzyjnych robótek w ramach rehabilitacji. Te precyzyjne robótki wyglądają tak:
a tu już pan Romek z wyrobem |