Pokazywanie postów oznaczonych etykietą narewka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą narewka. Pokaż wszystkie posty

26 sierpnia 2012

Wyżyny podróżnicze, nie artystyczne

Mój album z podróżnymi skrapami był ostatnio głodny i domagał się czegoś nowego. No bo ile można karmić go Londynem? Zasiadłam więc, by nadrobić Narewkę i na świeżo zrobić coś z Barcelony. Powiem jedno: to nie był mój dzień. Fakt ten zaognia jeszcze dzisiejsza pogoda, która sprawia, że to z kolei nie jest mój dzień na zdjęcia. No ale bloga też czymś nakarmić trzeba. Zacznę więc od Barcelony i liftu bardzo sympatycznej pracy Uli Phelep. A tematem jest oczywiście to, czego podczas tego krótkiego wyjazdu było najwięcej.



Właściwie nie mam nic ciekawego do powiedzenia na ten temat. Może tylko tyle, że skusiłam się wreszcie na wykorzystanie wymarzonego papieru w kwiatki, który udało mi się przeoczyć na zlocie. Dobrze, że Marysza mi go podstawiła pod nos.

Podróż nieco mniejsza, ale nie mniej ciekawa, to niedawna sielanka narewkowska. Mam nadzieję, że inne zdjęcia zyskają jakąś lepszą oprawę, bo na tę pracę jestem realnie wkurzona. Zmarnowałam tylko trochę nowych, cudnych papierów ILS.


Może jednak lepiej nie skrapować w deszcz, gdy chęci do życia sięgają zera?

8 sierpnia 2012

Sielsko i wiejsko (i craftowo) [vol. 3]

Człowiekowi się wydaje, że coś tworzy. Że przerabia śmietki na coś nowego. Żyłam w takim przekonaniu, dopóki pan Romek z Narewki nie pochwalił się swoją pasją. Wtedy zapytałam siebie po cichu: co ty k.... wiesz o rękodziele? 
Historia zaczyna się od tego, że pan Romek ma problemy z sercem. Ciągle jakieś operacje, stenty, teraz czeka na rozrusznik. Po moim dziadku wiem, że przy takich chorobach ręce szybko zaczynają odmawiać posłuszeństwa, zaczynają drżeć, trudno jest coś utrzymać. Pan Romek, podobnie jak mój dziadek, nie za bardzo taki stan rzeczy chciał zaakceptować. I zabrał się za dłubanie precyzyjnych robótek w ramach rehabilitacji. Te precyzyjne robótki wyglądają tak:





a tu już pan Romek z wyrobem
Zaczynał od domków z zapałek, bo tak doradziła mu mama. Ale potem pokombinował i poszedł w taki recykling, że naprawdę trudno to sobie wyobrazić. Ściany powstają ze skrzynek po pomarańczach, pociętych na kawałki wielkości zapałek właśnie. Są też ścinki, które pan Romek dostaje w tartaku. A dach, dach to już wyższa szkoła jazdy. Bo nasz rękodzielnik rozbiera szyszki na części pierwsze. Potem te łuski moczy, suszy, lakieruje, no cuda wianki. Okazuje się, że żadne naklejki, żadne media, żadne ćwieki nie są potrzebne, żeby tworzyć coś, co urywa łeb. Teraz pan Romek powoli zamierza odtwarzać narewkowskie obiekty, np. cerkiew i szkołę. Jedyne, co w domkach mi się nie spodobało, to zasłony. Też recyklingowe, zrobione z takiej szarej watoliny, którą wykorzystuje się na ścierki do podłogi. O nie, panie Romku! Naszykowałam już koroneczkę, zamówiłam z netu darmowe próbki tkanin i zamierzam zaopatrzyć twórcę w coś bardziej subtelnego. Fajnie byłoby też znaleźć dla tych domków jakiś zbyt. Ale nie wiem, kto mógłby pokusić się o taki zakup. Może macie jakiś pomysł?

7 sierpnia 2012

Sielsko i wiejsko [vol. 1]

Ach, cóż to był za weekend! Po dość długiej, nie wiem czym spowodowanej przerwie, wybraliśmy się do Narewki - podlaskiej wsi, w której Luby ma dom po dziadkach. Pogoda jak drut dodatkowo nas zachęciła. I nie zawiodła. Było łażenie po lesie, było taplanie w jeziorku, zupa ze szczawiu prosto z pola, obfite zbiory cukinii, ogórków, rabarbaru i innych pachnących świeżością pyszności. Były kwaśne jabłka prosto z drzewa i widoki, dla których co minutę chciałoby się zatrzymywać samochód. A teraz jest więcej zdjęć niż z wyprawy do Londynu, bo polska wieś jest niezwykle inspirująca. No zobaczcie:



















 




 


 Trzeba dawkować napięcie. Fotki z pewnej przemiłej wizyty pojawią się później. Ha!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...