Ruszyłam z kopyta. Częściowo zmotywowała mnie na pewno przesłana przez Tores 'Wena', a częściowo post u
Majstrującej Asi. Trwa akcja zbierania rękodzieła na wrześniowy kiermasz, który ma pomóc w leczeniu maleńkiej
Zuzi. Pierwsza moja myśl była taka, że moje twory nie nadają się raczej na sprzedaż. Potem dopowiedziałam sobie jednak, że przy takich okazjach ludzie może mniej patrzą, czy coś im się mega podoba, czy może mniej. I że może nie muszę być wybitną artystką, żeby coś przesłać.
Wczoraj zasiadłam i przestać nie mogę. Kleję, tnę, kleję, tnę. W dużej mierze znów odchodzi recykling totalny, bo powstają kartki ze starych katalogów. Z przyjemnością wyżywam się w szczytnym celu, bo jak już kiedyś wspominałam, nie lubię robić rzeczy niepotrzebnych. Dlatego tak ciężko przychodzi mi robienie LO albo innych form mało praktycznych. A tu wszystko co wydziubię, poleci w świat, nie będzie się marnować i kurzyć. Więc na pewno na tych rzeczach się nie skończy:
 |
Komplet karnecików do prezentów |
 |
Znany już recyklingowy notes. Mnie nie jest potrzebny, a może zarobi dla Zuzi |