Trochę ostatnio szaleję z dodawaniem prac, ale tak już mam, że nie mogę się nigdy doczekać wrzucenia czegoś nowego. Choć w sumie przy tej pracy wykazałam się dużą cierpliwością. Machnęłam ją chyba jakoś w lipcu pod kątem pewnego konkursu, w wielkiej tajemnicy. Fota, choć może kojarzyć się z ostatnimi wojażami, jest jeszcze z wypadu do Barcelony. Ponieważ LOsik nie wygrał, a wtedy musiałby poczekać jeszcze trochę na publikację, mojej niecierpliwości wreszcie może stać się zadość. Wrzucam więc.
W sumie dość łatwo usytuować go w czasie. Pamiętacie szał z plastrem i bańkami? Tu chyba dałam mu największy upust.
Może to i dobrze, że LO pełne wody pokazuję teraz, a nie w jakąś trzaskającą zimę. Wtedy mogłoby to wyglądać jeszcze bardziej głupio niż teraz.
W sumie dość łatwo usytuować go w czasie. Pamiętacie szał z plastrem i bańkami? Tu chyba dałam mu największy upust.
Może to i dobrze, że LO pełne wody pokazuję teraz, a nie w jakąś trzaskającą zimę. Wtedy mogłoby to wyglądać jeszcze bardziej głupio niż teraz.