Pokazywanie postów oznaczonych etykietą stemple. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą stemple. Pokaż wszystkie posty

29 lipca 2012

Zdjęcia, które się doczekały

Teraz będzie praca ze zdjęciami, które ogromnie lubię. Wywołałam je już dawno, ale co przykładałam do jakiegoś papieru, to mi do niego nie pasowały. I wczoraj przyłożyłam je do kartki, którą ozdobiłam w ramach wprawki przed liftem pracy Kolorowego Ptaka. Nagle coś zaskoczyło, wpadło w odpowiednią zapadkę, kliknęło. Reszta to była już tylko formalność. Znowu trochę plastra, farby i mało widocznych baniek mydlanych.







Pomijając, że kartka znowu cała pogięta, to przyznam się do zadowolenia z tej pracy. A swoją drogą, to czy są jakieś sposoby na to, by po moczeniu kartka była nadal prosta i gładka?

27 kwietnia 2012

Zaróżowiłam się

Oh deer! Ale paczuchę dostałam. Serce mi mocniej zabiło, gdy tylko zobaczyłam kopertę. Od razu było widać, że od Agi. Jakiś czas temu umówiłyśmy się na wymiankę. To była jeszcze ostrrra zima. Miały być albumy, ale uznałyśmy, że albumy możemy sobie machnąć same. Stanęło więc na niespodziankach. I w tym tygodniu wymiana triumfalnie nastąpiła. Nawet poczta się spisała i oba listy doręczyła w ciągu jednego dnia.
Ja wiedziałam tylko, że dostanę coś filcowego. Zasugerowałam fuksję i coś jeleniowatego. Twórczość Agi przerosła wszelkie wyobrażenia. Wpadły do mnie dwa miękkie jelonki...


Mój różowy zwierzyniec przyjął je z entuzjazmem...


 Moje piękne jeleniowe podkładki od razu trafiły na stół...


Jakby tego było mało, są jeszcze magnesiory i przydasie utrzymane w tej samej gamie kolorystycznej...



Po prostu serce rośnie i chciałabym wyściskać Agi. Ach, czemuś Ty tak dalekooooo???


Agi wspomniała, że przydałby się jej mały, torebkowy notes z fioletem i turkusem. Więc powstał...


Ale komuś tak skrapowo (i nie tylko) zdolnemu nie ma co dawać wyklejanek. Więc podziałałam w innych tematach. Do Agi poleciały stemple strugane ręcznie oraz mulinowe bransoletki, jak w podstawówce. Przypomniałam sobie o nich dzięki Antilight i wpadłam w szał tworzenia. Myślę, że niebawem całą rękę nimi owinę.


Nie mogę się już doczekać kolejnej wymiany, bo to niecierpliwe oczekiwanie jest tak cudowne. Dzięęęęki Agi!

22 kwietnia 2012

Kreatorka mody powraca. Tym razem w stylu... klozetowym

Jakież to refleksje może przynieść sobotnie sprzątanie. Po ostatnim smażeniu polędwiczek przez Lubego, kuchnia pokryła się warstwą niezmywalnego tłuszczu. Próbowałam wszystkiego, co tylko miałam w domu. W końcu w ruch poszedł mój ulubieniec, chlor. Domył kuchenne okno, domył kilka puszek, kuchenki nawet jemu nie udało się pokonać. Ale zabawy z tym cholerstwem nastroiły mnie kreatywnie. Ot, chlapnęło mi na koszulkę. I momentalnie zjaśniało. Dziś postanowiłam to chemiczne doświadczenie wykorzystać szerzej. Na razie na mało lubianej podomowej koszulce-worku. Ale wiem już, że pewnie się na tym nie skończy. A to było tak...

Potrzebujemy przede wszystkim koszulki lub innej tkaninowej rzeczy oraz chlorowego żelu do czyszczenia kibelka. Jeah! Tu żel produkcji Tesco

Tkaninę trzeba naciągnąć na tekturę, żeby nie uciapać pleców i podłogi

Malujemy tym osobliwym narzędziem

Ja miałam ochotę na koślawe serce. Przypadkowe chlapnięcia mile widziane

Efekt pojawia się szybko. Gdy widać, że kolor tkaniny znika, wrzucamy koszulkę do wanny i szybko płuczemy. Dobrze jest przeprać, żeby chlorowe aromaty uszły

I oto jest
Rozszalałam się dziś i zrobiłam jeszcze coś, ale nie będę tak wszystkiego od razu ujawniać. Wyciągnę za to tajemnicę sprzed kilku tygodni. Po tym jak Asia obdarowała mnie na Wielkanoc, a potem jeszcze wygrałam u niej filcową niespodziankę, poczułam się podłą, niewdzięczną bijacz. W ramach postanowienia poprawy wyskrobałam dla Asi stempelki z gumki do ścierania. Szczególnie dumna jestem w łowickiego kwiatka, bo byłam przekonana, że nic z tego nie wyjdzie. Obie jesteśmy miłośniczkami takich wzorów. Po odbiciu moje koślawe płaskorzeźby wyglądają tak:


4 lutego 2011

Oldskul

Z racji kredytu mieszkaniowego i innych takich, staram się za dużo nie wydawać na scrapowanie. W końcu jak sama nazwa wskazuje, cała zabawa polega na zużywaniu ścinków, śmietków i innych niepotrzebnych rzeczy. Czasem jednak nie mogę się oprzeć. Kiedy zobaczyłam zestaw "Mały drukarz", wiedziałam, że będziemy najlepszymi przyjaciółmi. No i jest. Oldskulowy, w tandetnym opakowaniu, ale ile radości daje. Już nie mogę się doczekać pierwszego poważniejszego wykorzystania nowej zabaweczki. Mam już nawet pewien niecny plan...









Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...