Ponieważ ostatni nocisz dotyczy skrapowych spotkań i wypchany jest zdjęciami, to na pewno potrzebujecie chwili oddechu od moich przydługich relacji. Zamiast więc podniecać się minionym weekendem, który spędziłam we Wrocławiu (26 godzin na miejscu, 14 godzin w autobusie), potrzymam Was w niepewności. Możecie jednak zacząć się bać, bo stężenie linków, zdjęć i wylewającego się spod moich palców lukru może być nie do zniesienia.
Tymczasem coś papierowego. Mamy na Art Piaskownicy nową mapkę, skomponowaną przez Ibiska. Nikt inny nawet nie śmie się za to brać. Moja pierwsza myśl brzmiała: fakenszit, girlanda. Okazało się jednak, że był to komentarz zupełnie zbędny, bo to nie girlanda okazała się tu problemem. Stał się nim journaling, do którego początkowo ochoczo przystąpiłam. Chwilę później przypomniałam sobie, że moje pismo wygląda jak nieświeży kartofel, a pisane spontanicznie słowa były tak puste i głupie, że szkoda gadać. Nie pozostało mi nic innego, jak gruba warstwa gessa. A na to literowa rozsypanka, która ma zastąpić journaling. Wyszło tak:
Obiecuję, że jak ktoś zrobi warsztaty z pisania ręcznego na pracy, to ja pierwsza się zapisze. Najlepiej, żeby mi ktoś charakter pisma zrobił od nowa. Bo odczuwam moje upośledzenie coraz bardziej.
Po mapkę zapraszam jak zawsze na piaskownicowego bloga. dziewczyny znów przeszły same siebie w interpretacjach, więc koniecznie zobaczcie. A mapka jest megaprzyjazna, więc warto spróbować swoich sił.
Tymczasem coś papierowego. Mamy na Art Piaskownicy nową mapkę, skomponowaną przez Ibiska. Nikt inny nawet nie śmie się za to brać. Moja pierwsza myśl brzmiała: fakenszit, girlanda. Okazało się jednak, że był to komentarz zupełnie zbędny, bo to nie girlanda okazała się tu problemem. Stał się nim journaling, do którego początkowo ochoczo przystąpiłam. Chwilę później przypomniałam sobie, że moje pismo wygląda jak nieświeży kartofel, a pisane spontanicznie słowa były tak puste i głupie, że szkoda gadać. Nie pozostało mi nic innego, jak gruba warstwa gessa. A na to literowa rozsypanka, która ma zastąpić journaling. Wyszło tak:
Po mapkę zapraszam jak zawsze na piaskownicowego bloga. dziewczyny znów przeszły same siebie w interpretacjach, więc koniecznie zobaczcie. A mapka jest megaprzyjazna, więc warto spróbować swoich sił.