Pokazywanie postów oznaczonych etykietą sesja. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą sesja. Pokaż wszystkie posty

20 lutego 2013

Doodle me!

Skoro już wczoraj była koperta, to pozostaję w temacie.
W piątek wybieramy się do Białegostoku, ale nie wiem, czy będziemy mieli gdzie spać, gdy Ula zobaczy ten album. Ja jej już zresztą zapowiedziałam, że to będzie pewnie koniec naszej znajomości. Ale cóż poradzę, że nasza bardzo durna sesja zdjęciowa nastroiła mnie do doodlowej zabawy?




















Teraz już wiecie, że robienie sobie ze mną zdjęć to nie jest najlepszy pomysł. Nasze wspaniałe fotografie są główną treścią i ozdobą tego albumu, bo oprócz nich są tu tylko koperty, kilka kart z SODAlicous, przewspaniała różowa okleina, podarowana przez Gurkę i jedna ładna różowa kartka podesłana dopiero co przez Kasię worqshopową. Czyli taki składkowy ten album. Wiecie, że chyba od stycznia zrobiłam więcej albumów niż w całym dotychczasowym życiu? Nadrabiam stracone lata.

17 listopada 2012

Album o długim terminie przydatności

Plan był ambitny. Bon na sesję zdjęciową z okazji dnia mamy, a kilka dni później, z okazji matczynych urodzin, album z efektami tej sesji. Nie wiem, jak mogłam być aż taką optymistką i uznać, że w cztery dni uda się nie tylko umówić na zdjęcia, ale jeszcze je wywołać i oskrapować. Ostatecznie mama na urodziny dostała prezent zastępczy i promesę otrzymania albumu.
Cóż, trochę się obsunęło. Już z ogarnięciem terminu sesji zeszło nam do września, a zabawy z albumem to kolejne stulecie. Ale jest, zrobiłam! Na swoją obronę powiem, że każda strona musiała schnąć trzykrotnie, zanim mogłam wziąć się za kolejną. To chyba jednak nadal nie usprawiedliwia ponad dwóch miesięcy cackania się z tym. Efekt też trochę mija się z tym, co widziałam oczyma wyobraźni. Ale gdybym chciała robić to od nowa, to album powstałby pewnie na kolejny dzień matki. A tak zdążyłam przed Bożym Narodzeniem, ha! Pokażę tylko kilka stron, bo wszystkie są dość podobne. Poza tym słabo mi się robi na samą myśl o cykaniu zdjęć. Jest ciemno, mglisto i obrzydliwie. Stojąc pod Pałacem Kultury nie widziałam dziś nawet jego pierwszego piętra. Proszę więc wybaczyć średnie wrażenia estetyczne.










Domagam się słońca!  Nie chcę więcej publikować ciulowych zdjęć!



30 października 2012

A jeszcze w piątek była jesień

Dziś będzie krótko, bo po baaaardzo intensywnym i przedłużonym weekendzie mam baaaardzo intensywne zaległości służbowe. Napiszę coś tam za kasę i wrócę z opowiadaniem o małym zlocie, który odbywał się tu przez ostatnie dni. Ale na razie cicho, sza.
Najpierw będzie o wyjątkowym piątku. Moja Ola postanowiła już jakiś czas temu, że chciałaby mieć w posiadaniu trochę fajnych zdjęć. Ponieważ widziała dokonania Ani, dogadałyśmy się we trzy w kwestii sesji. Ania czesała i trzymała aparat, ja makijażowałam, dostarczałam gadżetów i czasem rozśmieszałam, powodując irytację modelki. To że sesja się odbyła to właściwie cud. Dzień wcześniej padało, było szaro i mglisto. Dzień później nawaliło śniegu. A piątek okazał się słoneczny, uroczy i prawdziwie jesienny. Ola wyszła cudownie, ma teraz masę rewelacyjnych fotek, a wszystkie koleżanki jej zazdroszczą. A ja wyciągnęłam jeden ze ślicznych portretów, bo bardzo był mi potrzebny do skrapa. Na Art Piaskownicy kolejna odsłona wyzwania 12/12, taka typograficzna. Ja jednak nie zainspirowałam się ani samymi znakami, ani ich kolorami, tylko treścią napisu.


Praca powstawała w zajebistym towarzystwie i fantastycznej atmosferze, ale o tym będzie niebawem.

11 października 2012

Młode, zdolne, atrakcyjne

Nadrabiania zaległości ciąg dalszy.

Dziś powracam do wątku prac dziwnych. Bo czy ja przypadkiem nie zrobiłam żurnalowego wpisu w formie LO? Tak mi to jakoś wygląda. No w każdym razie zaszalałam dość poważnie.



Nie mogę nie wspomnieć o zdjęciach. Bo tuż po sesji z wypiętym tyłkiem w centrum Warszawy, nastąpiła sesja z matulą. To był prezent na dzień matki. Tylko realizacja się nieco obsunęła, bo wakacje, rozjazdy, praca, pogoda i masa innych okoliczności. W końcu dzień matki odbył się na początku września, a za aparatem znów stanęła niezawodna Ania. To zresztą był jej pomysł, by taki prezent podarować mamie. I trafiła w dziesiątkę, bo teraz moja rodzicielka wszędzie się chwali jakie ma czadowe zdjęcia. Nawet zastanawia się, jak mnie z nich powycinać. Cóż, z jakiejś innej okazji sprezentuję jej chyba sesję na golasa, żeby samozachwytowi stało się zadość. Gdyby ktoś chciał pooglądać więcej fotek, to zapraszam tu.
I wiecie co, naprawdę fajnie jest mieć taką pamiątkę. Kiedyś pewnie uznałabym, że sesja z mamą to obciach. Ale człowiek się starzeeeeje.

6 września 2012

Pin me up!

Dziś trochę inaczej niż zwykle. Będą obrazki, ale nie mojego autorstwa. Za to ja się na nich prężę.
Sprawa wynikła na spontanie - umówiłam się z Anią na wzajemną sesję zdjęciową. Ponieważ wróciło lato, wymodziłam z siebie coś na kształt pyzatej pin up girl. Ania za to miała zapotrzebowanie na własne zdjęcia, bo zazwyczaj to ona trzyma aparat.
Nieco głupio było wyginać się w szortach w centrum Warszawy, ale wynalazłyśmy trochę mniej uczęszczanych zakamarków. Oczywiście wiadomo jak jest. Jak już udajesz króliczka Playboya i świecisz gołym tyłkiem, to dookoła przechodzą wszystkie ekipy remontowe z całej Polski. Ale taki żywot tap madl.
A teraz efekty tego świecenia:




 






 


 

Jestem, jak zawsze zresztą, zachwycona tym, co ta baba potrafi wyczarować. Donoszę, że Ani zdarza się marudzić, że nie umie robić zdjęć. Ehe.


Komu marzy się podobne wyprężanie, niech raz dwa odzywa się do Ani i jej Pastel Atelier.
Zdjęcia zrobione przeze mnie powędrowały do specjalistki, żeby spotkała je porządna obróbka. Pokażę, jak dostanę już ulepszone, bo co będę niedoróbami świecić.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...