Zeszyt z przepisami poczuł się zapomniany, więc go odkurzyłam. Przyczyniła się do tego rabarbarowa paćka.
Na zdjęciach nie chce być widać mozolnego trudu w pokrywanie kartki białą farbą akrylową i cieniowania jej na różowo. Pozostaje wierzyć na słowo.
Najnowsza bazgroła:
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą przetwory. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą przetwory. Pokaż wszystkie posty
2 lipca 2011
30 czerwca 2011
Rabarbaru moc
Luby przywiózł z rodzinnej działki tonę rabarbaru. Nigdy nie wiem, co z tym cudem robić. No bo takie to kwaśne i dziwne. Ale przetworzyć było trzeba, bo szkoda. Na pierwszy ogień poszło ciasto, które było przepyszne, ale z racji obeschniętego rabarbaru na wierzchu, nie wyglądało fotogenicznie.
Na drugi ogień poszedł hiram, czyli rabarbarowo-imbirowa konfitura. Smakuje dość bosko, nie wiem jeszcze do czego jej używać, ale może koncepcja zstąpi później.
Jak zwykle przy robieniu przetworów pojawił się jednak problem. Czy warto chrzanić się godzinami z domowymi specjałami, gdy na koniec wylądują one w słoiku z napisem "Majonez Kielecki"? Nie warto. Zaczęło się odmaczanie etykiet, pucowanie nakrętek i kombinowanie. Żem niniejszym wykombinowała:
Na drugi ogień poszedł hiram, czyli rabarbarowo-imbirowa konfitura. Smakuje dość bosko, nie wiem jeszcze do czego jej używać, ale może koncepcja zstąpi później.
Jak zwykle przy robieniu przetworów pojawił się jednak problem. Czy warto chrzanić się godzinami z domowymi specjałami, gdy na koniec wylądują one w słoiku z napisem "Majonez Kielecki"? Nie warto. Zaczęło się odmaczanie etykiet, pucowanie nakrętek i kombinowanie. Żem niniejszym wykombinowała:
Subskrybuj:
Posty (Atom)