Zauważyłam taką prawidłowość, że gdy mam zrobić pracę według wytycznych, które nie są łatwe, rozwiązaniem okazuje się bałaganiarski street-artowy scrap. Tak było i tym razem, bo Maryszka rzuciła w Art-Piaskownicy poważne wyzwanie. W pracach miały znaleźć się: skóra, metal, pisak i strzałka. Prawie fura, skóra i komóra. Długo myślałam, skąd wziąć coś skórzanego, aż w końcu przypomniałam sobie, że w moim pudełeczku z metkami leży sobie taka przywieszka, świadcząca, że kupiłam kiedyś skórzane buty. No to uff, miało pójść z górki. Tylko do jakiej pracy pasować ma miniaturka martwej świni? Czy tam krowy? Postawiłam więc na coś absolutnie od czapy i oto jest:
Na zdjęciu przezajebiste dzieło, które można było oglądać kiedyś na jednym z warszawskich murów. Później zastąpiło je jakieś inne, mniej fajne. Na szczęście mam to udokumentowane i sikam za każdym razem, gdy widzę ten stos świnek.
A jeśli chcecie zmierzyć się z tym wyzwaniem, czekamy na Was w piaskownicy.
Na zdjęciu przezajebiste dzieło, które można było oglądać kiedyś na jednym z warszawskich murów. Później zastąpiło je jakieś inne, mniej fajne. Na szczęście mam to udokumentowane i sikam za każdym razem, gdy widzę ten stos świnek.
A jeśli chcecie zmierzyć się z tym wyzwaniem, czekamy na Was w piaskownicy.