Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kartki. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kartki. Pokaż wszystkie posty

27 grudnia 2012

Pink deer collection

O rany, rany, jak miło wrócić do domu. Wczoraj umościłam się na ulubionej kanapie i wpatrywałam się tępo w choinkę, której udało się przetrwać w stanie wciąż przypominającym drzewo. Juhu!
A dziś pomyślałam sobie, że skoro chyba wszystkie już dotarły to mogę pokazać. Oto tegoroczna kolekcja kartek, które poleciały tu i ówdzie. Zamiast Rudolfa, mój różowy jeleń.







Mam nadzieję, że wszystkie jelenie trafiły do adresatek. 
Wspominałam też przy okazji przechwalania się prezentami, że w art-piaskownicowym gronie zrobiłyśmy sobie świąteczną wymianę. Cuda, które dostałam od Ibisiastej, już pokazywałam. Ja z kolei wylosowałam Maryszę i uznałam, że to świetna okazja by w końcu zrobić dla niej obiecaną dawno zakładkę. Nie udało mi się powtórzyć dokładnie takiej samej, jaką dostała Anti na zlocie w Warszawie, ale w wersji z kolorowego papieru też całkiem mi się podoba.


24 grudnia 2012

Różowo mi. I ciepło na sercu. [Uwaga! Miliard zdjęć]

To będzie bardzo długi post. Ale to Wasza wina, sorry. Ja nie przypuszczałam, że tyle radosnych wariatów tu zagląda. Spodziewałam się, że jesteście rozsądne, poważne.
I tak cudownie się myliłam!
Listonosz wciąż się do mnie uśmiecha, ale chyba coraz mniej w tym szczerości. Ostatnio przysporzyłam mu bowiem wielu kilogramów na ramieniu. Od tygodnia codziennie z czymś wpadał. Albo z trzema cosiami. A ja codziennie dostawałam ataku śmiechu po brutalnym rozerwaniu kolejnych przesyłek.
Nie dość, że mam teraz boski ołtarzyk z kartek, to w końcu nie poszłam do piwnicy po bombki, bo i tak by się nie zmieściły na choince. Zrobiłyście mi takie Święta, że nigdy tego nie zapomnę. Niestety jako fotograf bardzo niezdolny, nie potrafię zrobić cudownej fotki całej choinki. Ale żeby nie było, że nie próbowałam.



A teraz nastąpi bezczelna fala przechwalania się, jakie wspaniałe mam koleżaneczki. Wybaczcie jakość zdjęć, ale nie jestem zbyt mocna w układaniu zapierających dech aranżacji. Dlatego też bombeksy prezentuję w pozycji wiszącej.

No to jedziemy (w kolejności alfabetycznej, bo żadna inna nie byłaby uczciwa).

Dziękuję Agiszonkowi za wydzierganie słodziakowych kółeczek według życzenia. I za zalew różu. I za skrapowe zabaweczki.



 Dziękuję Anti za uturlanie tych pięknych żołędzi, które przy każdym spojrzeniu powodują zapowietrzenie. I za wór czaru PRL-u. Marzyłam o takich kiczowych zabaweczkach, które przywołują myśli o dzieciństwie.



Asi dziękuję za zaopatrzenie mojej choinki w czubek, bo nie pomyślałam nawet, że to dość potrzebny element. I za zrealizowanie zamówienia na prezent dla mamy w tak szybkim tempie. I za kartkę, która rozpromieniła mnie i nadal trzyma w rozpromienieniu (zdjęcie na końcu posta). I za 15 fantastycznych rzeczy, a przede wszystkim za tajemniczą kopertę do ćwiczenia cierpliwości.




Ibiskowej, która wylosowała mnie w naszej wewnętrznej piaskownicowej wymiance, dziękuję za fantastyczny reniferowy worek, który pięknie prezentuje się pod choinką. I za różową biżuterię, z którą trafiła w 100% (o rzemykowej bransoletce marzę od dawna, ale nigdy nie zebrałam się do zakupu). I za wycinankowe cudeńka. I za balony, które nadmucham w Sylwestra. I za różowe notesidło, które przyda się pewnie lada moment. I za, tak na oko, kilogram cukierków, które wpierniczam chyba zbyt szybko.



Najlepszej z Kaczek dziękuję za tę salwę śmiechu, którą wywołało otwarcie paczki. Dyniutce oczywiście dziękuję po równo, bo na pewno miała udział w wybieraniu. I za folię bąbelkową XXL dziękuję ja i moja nerwica.







Dziękuję też ogromnie Kasi worQshopowej za te żarówiaste skarpeciochy, w których właśnie siedzę. Możecie wierzyć lub nie, ale one pachną gumą balonową. I za wydzierganie fantastycznych ozdób, które później będą pogły pełnić funkcję podkładki pod kubek również dziękuję!



Marioli dziękuję za pamiętanie o mnie w drodze na pocztę i przygotowanie super papierowej ozdóbki. I za ptaszynę też dziękuję, bo doaje choince życia.



Martusi dziękuję przede wszystkim za to, że chciało się jej słać przesyłkę z Nowej Zelandii. I za przygotowanie tak misternej bombki, choć ona mówi, że to banał. Pfffff.


Słodziakowej Maryszce, jak zawsze przeuroczo szczerej, dziękuję że nie wiedząc co zrobić ze ślicznymi skarpeciochami, wysłała je do mnie (luwju krejzolu :***). Ja zdecydowanie wiedziałam, jak je zagospodarować.


A Uli standardowo dziękuję za atak śmiechu, który potrafi wywołać choćby zwykłym opakowaniem paczki. I za misterne wycinanie ozdóbek. I za pokazanie mi, jak mocuje się sznureczek do orzecha. I za tę lawendę rozsypaną po całej kanapie, hyhy. I za podlaskie przysmaki, którymi zamierzam się delektować jak najszybciej.



 

A tak wygląda po jasnemu. Brakuje to kilku ozdób, bo paczuchy spływały do ostatniej chwili.


A oprócz tych wszystkich fantazji, przyszło jeszcze więcej fenomenalnych kartek.
 

Wielkie buziole dla Miraka, Gurki i Dyniutki, co wykleiła dzieło dla cioci Lejdi :)


A tu już obiecana kartka od Asi, która wywołuje u mnie wybuch radości przy każdym otwarciu. Wyskoczył na mnie ten jeleń, jak czasem przed auto wybiegają! Zaatakował mnie różowością i trudno naprawdę powstrzymać uśmiech.

No i to już tyle moich zachwytów, wzruszeń i robienia Świąt. Szkoda, że musiałam wyjechać, zostawiając w domu tę cudną choinkę i radosną atmosferę. Ale pod koniec tygodnia będę znów napawać się nimi, nawet jeśli na choince nie zostanie ani jedna igła.

Życzę Wam, moje kochane, by spełniły się wszystkie Wasze marzenia. Niech Mikołaj przyniesie Wam tyle radości, co mnie. Żarełko niech nie idzie w biodra (co najwyżej w cycki), a pomiędzy 12 daniami niech znajdzie się czas na skrapowanie albo inne miłe zajęcia. No i nie zostańcie same w domu, jak Kevin!

całuski,

ciocia Lejdi 

19 grudnia 2011

Poczto, zadziw mnie!

Oj, się dzieje. Całe dnie w sklepach, całe wieczory na podłodze. Bo prezenty trzeba zapakować, bo kartki trzeba jednak zrobić. Wczoraj zasiadłam nad kartkowym hurtem i jakoś poszło. Pokażę na razie tylko te do Niegowa.
Ta jest dla Zbyszka, ponoć wielkiego dżentelmena. Od razu wiedziałam, że muszę coś wykleić dla jakiegoś pana, bo dziewczyny z pewnością dostaną więcej kartek. Gdy tylko zapakowałam przesyłkę, pomyślałam, że muszę chyba zrobić też coś dla braci Zbyszka. Ale to już będzie druga transza. Może dziś uda mi się zasiąść.

A to kartka dla Uli. Nie jest niestety najpiękniejsza na świecie, choć bardzo chciałam, aby była. Większą uwagę zwracałam jednak na to, by kartka była ciekawa w dotyku. Ula nie widzi, dlatego chciałam jej dostarczyć innych wrażeń. Są więc (koślawe) bombki z tekturki falistej, brokatowego papieru, z miękkiej włóczki i nieco bardziej szorstkiego filcu. Do tego wystający jeleń. Niestety nie udało mi się połączyć świetnego wyglądu i ciekawej faktury, ale mam nadzieję, że Ula się ucieszy.
Na razie inne kartki pozostawiam w tajemnicy, bo nie chcę, by ktoś nie miał niespodzianki. Poczto, proszę, spisz się.

13 grudnia 2011

Tudu reaktywacja

No cóż, moja lista zadań do wykonania jakoś nie chce topnieć, bo nie mam kiedy się za to wszystko wziąć. Jutro mam jeszcze koszmarny artykuł do oddania, ale potem być może będzie trochę czasu na przedświąteczne ogarnianie. Właśnie miałam się wziąć za pierniczki, ale okazało się, że miodu w domu za mało. No nic z tej listy nie chce zniknąć.
Ale żeby lista nie poczuła się smutna i zakurzona, mogę oficjalnie dopisać do niej nowe zadanie. Choć wiem, że przestałam nadążać za grudniem, to się podjęłam. Bo miło mi bardzo, że uznano mnie za odpowiednią osobę.

Napisała do mnie Daga zwana Kaczką i poprosiła o udział w przefajnej akcji. Prosta sprawa - robimy najładniejsze kartki, jakie umiemy i przesyłamy do wybranych podopiecznych Domu Pomocy Społecznej w Niegowie. Więcej informacji tu. Szczegółowe informacje o każdym z podopiecznych ułatwią z pewnością spersonalizowanie kartek i dorzucenie jakiegoś świątecznego drobiazgu. Zbieram właśnie myśli, szukam bratniej duszy i zaczynam kombinować nad kartkami. Mam nadzieję, że też się przyłączycie. No i koniecznie szybko rozprzestrzeńcie tę informację. Wiadomo, że poczta nie lubi się spieszyć z doręczaniem kartek, więc my się pospieszmy z ich robieniem :)
Dzięki wielkie Kaczuszko za zaproszenie.

15 sierpnia 2011

Druga transza dla Zuzi

Rany, wczoraj siedziałam do nocy, dziś od rana. Wzięło mnie porządnie. Powstało dziś jeszcze kilka rzeczy na kiermasz dla Zuzi. Już upakowałam je do koperty i pozostaje wysłać. Modlę się, by wszystko się nie porozklejało, bo może być różnie. Nie jestem mistrzynią jakości, wykończeń, cierpliwości. Dlatego też sama niczego bym nie ośmieliła się sprzedawać. Tym razem i tak starałam się bardziej niż zwykle, bo szkoda by na kiermaszu pojawiły się chińskie buble. Do koperty dokładam:




Psychodeliczne karneciki do prezentów


Wygrzebałam jeszcze jeden niepotrzebny, stary notes. Dostał nową funkcję

14 sierpnia 2011

Hurcik dla Zuzi

Ruszyłam z kopyta. Częściowo zmotywowała mnie na pewno przesłana przez Tores 'Wena', a częściowo post u Majstrującej Asi. Trwa akcja zbierania rękodzieła na wrześniowy kiermasz, który ma pomóc w leczeniu maleńkiej Zuzi. Pierwsza moja myśl była taka, że moje twory nie nadają się raczej na sprzedaż. Potem dopowiedziałam sobie jednak, że przy takich okazjach ludzie może mniej patrzą, czy coś im się mega podoba, czy może mniej. I że może nie muszę być wybitną artystką, żeby coś przesłać.
Wczoraj zasiadłam i przestać nie mogę. Kleję, tnę, kleję, tnę. W dużej mierze znów odchodzi recykling totalny, bo powstają kartki ze starych katalogów. Z przyjemnością wyżywam się w szczytnym celu, bo jak już kiedyś wspominałam, nie lubię robić rzeczy niepotrzebnych. Dlatego tak ciężko przychodzi mi robienie LO albo innych form mało praktycznych. A tu wszystko co wydziubię, poleci w świat, nie będzie się marnować i kurzyć. Więc na pewno na tych rzeczach się nie skończy:






Komplet karnecików do prezentów
Znany już recyklingowy notes. Mnie nie jest potrzebny, a może zarobi dla Zuzi
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...