20 grudnia 2012

Szaleniec liściowy

Kontynuuję odwyk i zamiast przejmować się zimą, powracam do złotej jesieni. A to za sprawą Asi, która do świątecznej przesyłki (będę chwalić się niebawem), dorzuciła mi 15 rzeczy. Były one tak idealnie zgrane ze sobą i tak jesienne, że od razu mnie tknęło do oprawienia fociszy z pobytu we Wrocławiu. Te cudne dni czekają na album, ale z racji braku czasu, na razie będzie LO. Bohaterką jest Gurka, która wariowała w liściach, niczym mała dziewuszka. Chyba wszystkie właśnie za to ją kochamy?




Po raz kolejny okazało się, że 15 rzeczy to baaardzo dużo. Ale na tym przecież polega wyzwanie.

Dzięki uprzejmości Asi, mogę pokazać fotkę zestawu. Ja oczywiście zbyt się podnieciłam, by o tym pamiętać.

by Asia-majstruje
 

19 grudnia 2012

Przesyt

Rzuciłam okiem na bloga i przyznam, że ostatnimi czasy był jakiś taki nie mój, obcy. Ciągle te kartki albo inne obce mi klimaty. Więc powoli wracam do działań, które dają mi pełnię radości. Ostatnio nad tą pełnią pracowałam do 4 w nocy. Bo jak się rozpędziłam, to nie mogłam przerwać. Zmusiła mnie do tego nieostrość widzenia, która dała do zrozumienia: idź spać! Dokończyłam więc rano, a przez kolejnych kilka dni próbowałam zrobić w miarę ostre zdjęcia. W końcu się udało, więc czym prędzej się przechwalam. Machnęłam kolejny album, jesjesjes. Tym razem z obfitującego w atrakcje weekendu (wizyty Uli i Grzesia, warsztatów u Czeko oraz spotkania z Kasiami: worqshop i Antilight). Rozweseliłam się kolorami i z radością znalazłam nieświąteczne zastosowanie dla świątecznego stempla SODAlicious. Ha!











I chociaż ciągle jeszcze robię jakieś ostatnie świąteczne kartki, to powoli wracam do normalności. Wkrótce będę się uzewnętrzniać, więc bójta się.

18 grudnia 2012

Wrap it!

Nie mogę uwierzyć, że te Święta to już, zaraz. Jak co roku średnią ekscytacją napawa mnie myśl o tygodniu spędzonym u rodziny. Będzie bolało. Tyle wolnego czasu, tyle nudy, a nie da się nawet poscrapować. Cóż, trzeba to będzie przeżyć. Ale za to zaczynam powoli doceniać okres przedświąteczny. Odkąd zajmuję się zabawami z papierem, polubiłąm na przykład pakowanie prezentów. Kiedyś w pośpiechu owijałam wszystko jakimś kiczowym papierem z niepasującą wstążką i miałam to gdzieś. Teraz staram się trochę pokombinować. Przynajmniej w przypadku osób, które to docenią. Na rodzinie w zeszłym roku zupełnie nie zrobiły wrażenia moje misternie zwijane pompony. W tym roku powracam więc do papieru w Mikołaje.
Jedynie prezent dla mamy będzie się w tym gronie wyróżniał. Bo ona docenia.


Ten pognieciuch to papier po bukiecie kwiatów. Specjalnie go jeszcze zmiętoliłam. A do tego trochę Popsów, moja ukochana maska i serducho pieczołowicie wymęczone z masy solnej i potraktowane złotem.
Do pakowania zmobilizowało mnie moje własne wyzwanie prezentowe na Art Piaskownicy. Ponieważ ta zabawa czeka zapewne Was wszystkie, myślę, że odzew powinien być ogromny, co nie?


Pozytywne spojrzenie na Święta daje mi też moja nowa miłość - 1,5 metrowe drzewo na środku pokoju. Razem z donicą jest ono mojego wzrostu, też lubi róż i kicz, przepada za błyskiem i piernikami. Odkąd mieszkam na swoim, a to już jakieś pięć lat, nie miałam jeszcze choinki w domu. Przez to przed Świętami nie chciało mi się nawet specjalnie ogarnąć chałupy, a co dopiero mówić o jakimś przystrajaniu. Wyniosłam z domu przekonanie, że skoro wyjeżdżamy do rodziny, to nie ma po co inwestować w choinkę. Teraz już wiem, że nic bardziej mylnego. Bo tak chociaż przed Świętami poczuję przyjemne ciepełko. Radości dopełniła Wasza hojność. Po moim egocentrycznym apelu o przesyłanie ozdób, przeżyłam ogromne zaskoczenie. Na mojej choince zawisły bombki od tylu zdolnych i kochanych osób, że aż serce rośnie i naprawdę można polubić Święta. Do tego trochę pierników i kilka bombek upolowanych na wyprzedażach rok temu. Jest teraz kolorowo, bałaganiarsko i właśnie tak, jak powinno być na choince. Nie pokażę na razie tych wszystkich cudów, bo wiem, że coś jeszcze do mnie leci. Pochwalę się więc pod koniec tygodnia, zanim pojadę w cholerę do rodziny. No dobra, wrzucę jednego ogólnego focisza, bo taka jestem podjarana.


Dziękuję moim wszystkim Mikołajom, którzy ofiarnie zrzucili się na moją choinkę. Wszystkie Was kocham przeogromnie. Nie mogę się doczekać końcowego efektu i chwalenia się tymi wspaniałymi prezentami.

15 grudnia 2012

Znów zabrnęłam w dziwne rejony

Jak co miesiąc, na blogu sklepu scrapki.pl przyszedł czas na liftowanie. Tym razem wzięłyśmy na warsztat misterne dzieło Enczy o bardzo nietypowej (przynajmniej dla mnie) konstrukcji. Ja już kiedyś mierzyłam się z kartkową mistrzynią i uciekłam się wtedy do zastosowania lizaka. Tym razem było znacznie trudniej, bo elementów było naprawdę dużo, kształt utrudniony, a do tego drżące ręce.
W końcu wymodziłam coś dość dziwnego. Ale najważniejsze, że zmierzyłam się z wyzwaniem.



A w tym szaleństwie pomogły mi następujące materiały ze sklepu scrapki.pl:







13 grudnia 2012

Scrap po terapii

Jakiś czas temu jarałam się skrapowaniem we cztery przy mym skromnym stole. Wpadły Ula, Anti i Kasia worqshop. Z braku mądrzejszych pomysłów na jakąś wspólną działalność, skończyło się na męczeniu 15 rzeczy.



Dziewczyny dzielnie przyjęły tę koncepcję, udając, że choć minimalnie im ona nie przeszkadza. Ulepiłyśmy naprędce zestawy powyciągane z mojego śmietniczka i zaczęło się klejenie. Miało być pięknie, a wyszło jak zwykle. Chciałam, żeby na pracy było widać każdą z tych 15 rzeczy i tak się zapędziłam, że wyszedł dramat. Ula przeżyła podobnie trudne chwile, o czym zwierza się dziś u siebie. Przez chwilę był pomysł, żeby te dzieła wyrzucić i zapomnieć, ale jednak nie poddałyśmy się i przeprowadziłyśmy prace naprawcze. Oczywiście nie zrobiłyśmy zdjęć wersjom pierwotnym, byście nie dowiedziały się, jak ciężką potrafimy mieć rękę. Wystarczy, że wiedzą o tym obie Kasie, którym oczywiście prace wyszły jak spod igły. Swoją drogą, worqshopowa nadal się nie pochwaliła swym dziełem. Oraz filmem o naszej ciężkiej pracy.
A tu już finalny efekt (nadal nie urywa dupy, ale chociaż nie straszy dzieci po nocach):



Życie uratowały mi stemple scrapperin, które radośnie tu nabałaganiły.

A mój zestaw obowiązkowy wyglądał tak:


Swoją drogą, to chyba najwyższa już pora, by podsumować 15 rzeczy vol. 2. Czemu ja ciągle nie mam czasu?! Buu

12 grudnia 2012

Na podniesienie poziomu cukru

Jak ja nie mogę tej pogody. Nie mooogę. Przygnębienia dopełniają częste wizyty w sklepach w związku z poszukiwaniem prezentów. Oglądam ciągle te szare kurtki, bure torby i smętne rękawiczki. Odechciewa się.
Zachciało mi się w tej szarzyźnie czegoś jasnego i wesołego. W końcu tak niedawno było słodkie, upalne lato. Machnęłam więc dla sklepu scrapki.pl scrapa rozjaśniającego myśli. Postawiłam na cukierkowe kolory i nawarstwienie kółek, niczym w pucharku z lodami.

Zdecydowałam się na wymieszanie najróżniejszych papierów. Kryterium było jedno - ma być kolorowo. Za tło posłużył mi uroczy, pasiasty papier z kolekcji ILS-u Pops Of. Jego kolega z tej samej kolekcji występuje też wśród kółek. 

W te okrągłe klimaty znakomicie wpasował się też papier z kolekcji Studio Calico Take Note.
Drobniejsze elementy pochodzą z innej kolekcji tego producenta - Heyday - a także z linii All I Ever z repertuaru 7 Dots Studio. Do tego trochę dekoracyjnych taśm i wreszcie tytuł wycięty z rewelacyjnego zestawu This Is It od dziewczyn z SODAlicious.

Cukierkowego szaleństwa dopełnia pinupowa fotka.
A chwilowo pozostaje mi napychanie się do nieprzytomności kolorowymi żelkami o smaku E-276, E-465, E-465, aromatu identycznego z naturalnym, skrobi modyfikowanej i gumy guar.


A oto użyte materiały ze sklepu scrapki.pl:

11 grudnia 2012

Bublinkove pstrykadełko

Nie może być mym przyjacielem ktoś, kto na widok folii bąbelkowej nie dostaje amoku i nie zaczyna pstrykać. Kto nie pstryka, jest złym człowiekiem. Tako rzekłam.
Na szczęście rescrapowy team okazał się porządny i wzięłyśmy się za twórczą obróbkę folii.


Ja wykorzystałam niezwykle cenny kawałek tej RÓŻOWEJ, którą podarowała mi najkochańsza Gurka. Czaicie? Połączenie pstrykania i różu? Nie może być nic lepszego. Wzięłam więc kawałek kawałka tego świętego Graala i umieściłam na opakowaniu prezentu. Właściwie to zrobiłam scrapa na prezencie, ot co!



Teraz sobie myślę, że folię należało jakoś lepiej wyeksponować, ale już po 'japkach'. Mam inny pomysł na oddanie czci różowej folii, tylko czasu braknie. Ale obiecuję, że powrócę do tego tematu.
A teraz lecę zwiedzać blogi innych rescraperek.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...