Oj, ty głupi bloggerze, ty. Automatyczne dodawanie postów działa mi zawsze. Nie sprawia żadnych problemów. Ale gdy tylko wyjadę i nie mam nad tym żadnej kontroli, okazuje się, że nagle nie umiem zostawić postów w zapasie. Wracam i okazuje się, że nic się nie ukazało. No ale przynajmniej przez dwa tygodnie mogłyście ode mnie odpocząć. To zapewne też jakiś plus.
O wakacjach będzie na pewno jeszcze dużo, będę opowiadać, gdy zajmę się 1000 zdjęć, które ze mną przyjechały. Powiem tylko tyle, że zakochałam się w Portugalii na amen. Zjechaliśmy ją od góry do dołu. Widzieliśmy cudowne miasta, zapierające dech plaże, pierwszy raz mieliśmy styczność z oceanem, który okazał się kompletnie inny niż jakiekolwiek znane nam morze. Wydaje mi się, że to były nasze najwspanialsze wakacje. Chyba nawet pozycja mojej ukochanej Grecji jest mocno zagrożona. Ale jeszcze będę truć o Portugalii. Na razie cieszę się z blond włosów, brązowej skóry i, nieco mniej, z czerwonej twarzy, która spaliła się w ostatnim dniu plażowym.
Na razie, ponieważ zdjęć do obrobienia jest tona, odłożę opowieści na chwilkę i nadrobię zaległości zrobione przez bloggera. Zacznę może od pracy najpilniejszej:
Uwaga, będzie kolorystyczny szał. A to za sprawą Maryszy, która wskazała nam paletę barw w nowym wyzwaniu na Art Piaskownicy. Początkowo inspiracyjne zdjęcie z jednej strony mnie zachwyciło, a z drugiej nieco przeraziło. Strach ustąpił, gdy podczas pobytu w Narewce niechcący przyuważyłam kompozycję właśnie we wskazanych barwach. Turkusowe krzesełko, czerwona cerata, soczysta marchew i brudnawe szafki domagały się zdjęcia, więc mają. I po prostu idealnie wpasowały się w to wyzwanie.
Jakoś tak cieplej mi się robi, gdy patrzę na te kolory.
Zobaczcie koniecznie resztę prac dziewczyn z piaskownicowego DT. I spróbujcie zawalczyć z tą oczojebną paletką. Uśmiech gwarantowany.
O wakacjach będzie na pewno jeszcze dużo, będę opowiadać, gdy zajmę się 1000 zdjęć, które ze mną przyjechały. Powiem tylko tyle, że zakochałam się w Portugalii na amen. Zjechaliśmy ją od góry do dołu. Widzieliśmy cudowne miasta, zapierające dech plaże, pierwszy raz mieliśmy styczność z oceanem, który okazał się kompletnie inny niż jakiekolwiek znane nam morze. Wydaje mi się, że to były nasze najwspanialsze wakacje. Chyba nawet pozycja mojej ukochanej Grecji jest mocno zagrożona. Ale jeszcze będę truć o Portugalii. Na razie cieszę się z blond włosów, brązowej skóry i, nieco mniej, z czerwonej twarzy, która spaliła się w ostatnim dniu plażowym.
Na razie, ponieważ zdjęć do obrobienia jest tona, odłożę opowieści na chwilkę i nadrobię zaległości zrobione przez bloggera. Zacznę może od pracy najpilniejszej:
Uwaga, będzie kolorystyczny szał. A to za sprawą Maryszy, która wskazała nam paletę barw w nowym wyzwaniu na Art Piaskownicy. Początkowo inspiracyjne zdjęcie z jednej strony mnie zachwyciło, a z drugiej nieco przeraziło. Strach ustąpił, gdy podczas pobytu w Narewce niechcący przyuważyłam kompozycję właśnie we wskazanych barwach. Turkusowe krzesełko, czerwona cerata, soczysta marchew i brudnawe szafki domagały się zdjęcia, więc mają. I po prostu idealnie wpasowały się w to wyzwanie.
Jakoś tak cieplej mi się robi, gdy patrzę na te kolory.
Zobaczcie koniecznie resztę prac dziewczyn z piaskownicowego DT. I spróbujcie zawalczyć z tą oczojebną paletką. Uśmiech gwarantowany.